sobota, 28 kwietnia 2012

Prolog.


Czasami zdawać by się mogło, że większość ludzi zamieszkujących naszą planetę, to jakiś odosobniony podgatunek pierwowzoru. Odmiana ta cechować się może jedynie śladową ilością mózgu, która jedynie utrzymuje ich organizmy przy życiu, pozwala zaspokajać najpopularniejsze potrzeby. W przypadku tych istot, nawet nie można wspomnieć o inteligencji, większością działań kieruje instynkt, niemal żywcem zaczerpnięty z Discovery Channel. Stwory te najczęściej poruszają się w stadach i nieumyślnie wyrządzają krzywdę ludziom, którym przyszło obok nich przebywać. Zatruwają przestrzeń i zabierają tlen, którego potrzebują inne, lepsze osobniki. 
Zerknęłam na zegarek, z którym nigdy się nie rozstawałam. Piętnasta. Moja rozmowa kwalifikacyjna właśnie się rozpoczęła, a ja tkwię uwięziona w pokoju hotelowym, z którego nijak nie mogę się wydostać. Szczyt marzeń, prawda? 
Zrezygnowana wyjrzałam przez okno, by znów zgromić wzrokiem tłum kotłujący się przed głównym wejściem do budynku. Kolorowe ubrania, popisane twarze, wielkie plakaty. Wszystko razem sprawiało, że ci ludzie stawali jeszcze bardziej żałośni, niż byłoby to możliwe. Nie miałam pojęcia co może sprawić, by tak wiele osób okupowało jedno miejsce od ponad dwóch godzin. Odeszłam od szyby i skierowałam swe kroki ku drzwiom. To, że utknęłam w hotelu, nie znaczy, że muszę siedzieć sama w swoim pokoju, a z tego co pamiętam to na dole pracuje naprawdę przystojny barman. Może przynajmniej on umili mi jakoś ten czas. Nacisnęłam na klamkę i lekko ją popchnęłam. Nic. Szarpnęłam. Drzwi wciąż się nie poruszyły. Zaklęłam cicho pod nosem i próbowałam mocniej. Dopiero gdy naparłam na całą ich powierzchnie, te wreszcie ustąpiły. 
Podirytowana zamknęłam je szybkim ruchem. Echo trzasku poniosło się po pustym hotelowym korytarzu. Przemierzając go powoli wyciągnęłam z przedniej kieszeni spodni telefon i odczytałam nieodebraną wiadomość. Była od Josha, który wysłał mi już dzisiaj dziesięć podobnych. Przepraszał, tłumaczył swoje zachowanie, prosił o kolejną szanse, a nawet nie zdobył się na rozmowę twarzą w twarz. Frajer. Zrobił mi świństwo, a ja nie miałam zamiaru mu wybaczyć. Przepraszamy, ale dzień dobroci dla zwierząt już dawno minął.
Byłam tak zajęta wymyślaniem nie pochwalnych epitetów na temat tego osobnika, że ledwo zauważyłam, gdy wpadłam na jakąś niezidentyfikowaną postać. Zdezorientowana straciłam grunt pod nogami i już kilka sekund później siedziałam płasko na ziemi. Usiłowałam podnieść się z tej niezręcznej pozycji, ale wstanie o własnych siłach było niewykonalne. Umożliwiła mi to jednak wyciągnięta dłoń, która została podetknięta mi niemal pod nos. Ładna dłoń. Bez zastanowienia chwyciłam ją i podciągnęłam się w górę, a gdy ponownie znalazłam się w pozycji pionowej spojrzałam na osobę, która spowodowała całe to zajście. 
Chłopak, a nawet młody mężczyzna. Nietypowa karnacja, ciemne, brązowe oczy, niemal czarne, perfekcyjnie ułożone włosy i ten uśmiech. Zawadiacki, nieco rozbawiony, a jednocześnie najpiękniejszy uśmiech jaki w życiu widziałam,  powodował, że właściciel tych śnieżnobiałych ząbków prezentował się naprawdę okazale. Pewnie zajęty,  Przeszło mi przez myśl.
- Cześć. – Wyciągnęłam do niego dłoń w geście przywitania i przywołałam na swoją twarz jeden z popisowych, zalotnych uśmiechów. – Wybacz zajście. Niechcący. Czasem bywam niezdarna. 
Mój towarzysz zaśmiał się bezgłośnie, tak jakby robił to sam do siebie, a to sprawiło, że stał się jeszcze przystojniejszy. O ile to oczywiście możliwe. 
- Niezdarność u kobiet nie jest złą cechą. Dodaje uroku. 
Co za głos. Gdyby nie strach przed kolejnym upokorzeniem, już dawno zmiękłyby mi kolana i leżałabym na ziemi nie mogąc złapać oddechu. Dawno nie spotkałam kogoś tak idealnego. Przynajmniej z zewnątrz. Nie mogłam zmarnować takiej okazji.
- Mam na imię Caitlin. - Założyłam niesforny kosmyk włosów za ucho. Zauważyłam, że mój towarzysz wpatruje się we mnie z lekkim szokiem na twarzy. 
- Zayn. - Zdziwienie nie zniknęło, można było nawet usłyszeć w jego głosie. - Nie znasz mnie? 
- Powinnam?
Nie odpowiedział. Uśmiechnął się tak szeroko, że musiały go rozboleć policzki. Wyraz jego twarzy był nieopisywalny. Widać było tylko, że się ucieszył. 


***

No. Więc już wiecie, że nie umiem pisać. Szczerze mówiąc, to nawet nie miałam siły przeczytać powyższego tekstu, więc jak dopatrzycie się błędów - proszę mówić. Nie gryzę. : ) Jak na prolog, to myślę, że długość odpowiednia. Następne rozdziały będą już dłuższe, obiecuje.


Prosiłabym was o komentarze. Gdy będzie ich dziesięć, wstawię kolejny rozdział. : ) 
Dziękuje. ♥ xx

Bohaterowie.


Caitlin Harrington
Główna bohaterka jest zwykłą dziewczyną, która w poszukiwaniu
nowego, lepszego życia trafia do deszczowego Londynu. Chce się
ustatkować i być znów sobą. Nie spodziewa się jednak, że nie znajdzie
od razu spokoju i będzie musiała stawić czoła nowym trudnościom.

Liam Payne, Niall Horan, Harry Styles, Zayn Malik, Louis Tomlinson.
Piątka normalnych chłopców, którym w życiu sprzyja niewyobrażalne
szczęście. Są znani na całym świecie, miliony dziewczyn są gotowe
zrobić dla nich wszystko, a to wyczajna grupka znajomych, których łączy
miłość do muzyki. No i coś jeszcze.. 


z biegiem kolejnych rozdziałów będzie przybywać bohaterów, więc radzę tu zaglądać.